40:49 przegrali w Gnieźnie żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii pierwszy mecz półfinałowy rundy play-off. Na twardym jak beton gnieźnieńskim torze ostrowianie nie wykorzystali kilku okazji by przynajmniej powtórzyć wynik remisowy sprzed kilku tygodni. Biało-czerwonym dopisało z kolei szczęście co uchroniło ich przed wyższą porażką, a 9-punktowa strata przed rewanżem oznacza, że kwestia awansu do finału Nice 1. Ligi Żużlowej pozostaje nadal sprawą otwartą.
Niezwykle twardy tor przygotowany przez gospodarzy sprawił, że ostrowianie musieli nieźle się nagimnastykować, by rozszyfrować jego tajniki. W pierwszym biegu dobrze spod taśmy wyszedł Nicolai Klindt, ale z czwartego pola jeszcze lepiej rozpędził się Jurica Pavlic, zaś Duńczyk musiał się sporo na trudzić by obronić 2 punkty przed szarżującym Oskarem Fajferem. W wyścigu juniorów nieźle wystartowali obaj ostrowianie, ale na łuku Damian Stalkowski spowodował upadek Kamila Nowackiego. Sędzia nie dopatrzył się winy gnieźnianina i zarządził powtórkę w pełnym składzie. W niej znów oglądaliśmy dobry start Kościelskiego i Nowackiego, choć rozdzielił ich Kevin Fajfer. Na wyjściu z łuku, tym razem czysto, wyprzedził Kamila Damian Stalkowski i zamiast zwycięstwa mieliśmy remis. Również remisem zakończył się wyścig 3, choć za plecami Sama Mastersa przez długi czas wiózł jeden punkt Tomasz Gapiński. Wyprzedził go jednak niezwykle waleczny tego dnia Oliver Berntzon. Tradycję zwycięstw z czwartego pola, która obowiązywała w pierwszych biegach podtrzymał w wyścigu 4. Adrian Gała. Za nim linię mety minął Grzegorz Walasek, zaś Marcinowi Kościelskiemu nie udało się pokonać po raz drugi Kevina Fajfera. W ten sposób gnieźnianie pierwszą serię wygrali 14:10. Oba zespoły miały na koncie po dwie trójki, ale w każdym z wyścigów na ostatnim miejscu przyjeżdżał zawodnik Ostrovii.
W przerwie sędzia zarządził dodatkowe polewanie toru, a na starcie 5. biegu miejsce na czwartym polu zajął Aleksandr Łoktajew. On również podtrzymał wspomnianą „tradycję” i zdobył trzy punkty, choć musiał włożyć sporo wysiłku by obronić pierwsze miejsce przed atakami rywali. Dobrze wystartował w tym wyścigu również Klindt, ale szybko minęli go zarówno Jabłoński jak i Berntzon. W 6. biegu ostrowianie znów zaprzepaścili okazję do biegowego zwycięstwa. W stawce nie liczył się jadący z czwartego pola junior Startu, a na czele jechał Tomasz Gapiński. Ostrowianina na dystansie wyprzedził jednak Adrian Gała i po raz czwarty odnotowaliśmy biegowy remis. Start z czwartego pola nie pomógł też Kamilowi Nowackiemu w biegu 7, z kolei Grzegorz Walasek mimo walki przez cztery okrążenia nie dał rady wyprzedzić jadącego na czele Oskara Fajfera. W ten sposób po dwóch seriach przewaga Startu urosła do 6 oczek – 24:18.
W trzeciej serii trener Mariusz Staszewski mógł już skorzystać z rezerwy taktycznej, ale w ostrowskim teamie nie było ani zdecydowanego lidera, ani zdecydowanego outsidera. Bez historii przebiegł wyścig 8. Ze startu wystrzelił bezbłędny jak dotąd Gała, zaś Klindt z Łoktajewem spokojnie dowieźli miejsca 2 i 3 przed gnieźnieńskim juniorem. Masters z Gapińskim dopiero za trzecim razem pokonali parę gnieźnian. Po starcie dobrą robotę wykonał Australijczyk, co wykorzystał „Gapa” i choć na wyjściu z pierwszego łuku minął go rozpędzony Pavlic, to trzeciego miejsca ostrowianin nie stracił. Po starcie 10. biegu Walasek z Kościelskim jechali za plecami Jabłońskiego, mając za sobą „walczaka” Berntzona. Na drugim łuku doszło jednak do niebezpiecznej sytuacji, której skutkiem był upadek juniora Ostrovii. W powtórce osamotniony Greg został „rozpracowany” na pierwszym łuku przez rywali, ale defekt Jabłońskiego sprawił, że wyścig zakończył się nietypowym wynikiem 3:2. Po trzech seriach Start prowadził 32:37.
Dość nieoczekiwanie w wyścigu 11. Adrian Gała po starcie znalazł się na ostatnim miejscu. Prowadzącego Pavlicę bezskutecznie nękał atakami Gapiński, a tymczasem Adrian Gała wyprzedził Łoktajewa i zamiast remisu, ostrowianie przegrali kolejny bieg. Rezerwę taktyczną zastosował trener Staszewski w biegu 12. W miejsce Nowackiego pod taśmą stanął Kościelski i zrobił swoje, gdyż wystartował lepiej od Damiana Stalkowskiego. Ten jednak atakował ostrowianina na tyle zaciekle, że na jednym z łuków nie opanował motocykla i zanotował dość przykry upadek. W momencie przerwania wyścigu prowadził Jabłoński, zatem cały incydent był dla gnieźnian podwójną stratą. W powtórce „sprawiedliwości stało się zadość” i Jabłoński po równie udanym starcie dowiózł trójkę. Szansę na odrobienie strat miała najlepsza para Ostrovii w biegu 13. Po rewelacyjnym starcie ostrowianie wyszli na podwójne prowadzenie, jednak dalszą część wyścigu rozegrali fatalnie. Na przeciwległej prostej Masters nie upilnował krawężnika co wykorzystał Oskar Fajfer mijając obu biało-czerwonych, a na ostatnim łuku błąd Walaska wykorzystał Berntzon i z wyniku 5:1 zrobiło się 2:4, zaś w całym meczu 43:34.
W tej sytuacji trener Mariusz Staszewski stanął przed wielką łamigłówką przed biegami nominowanymi. W wyścigu 14. mógł zastosować podwójną rezerwę taktyczną, ale musiał podjąć decyzję komu podziękować za dalszą jazdę. Ostatecznie trener nie dokonał żadnej roszady i pozwolił na start czwórce swoich najlepszych zawodników. Zapewne po meczu żałował, że nie posłał Mastersa w miejsce Gapińskiego.
W 14. wyścigu Berntzon znów po raz kolejny przyprawił o rozpacz ostrowskich kibiców licznie zgromadzonych na gnieźnieńskim stadionie. Gdy wydawało się, że bieg zakończy się remisowo Szwed popisał się skutecznym atakiem „na kresce” i minimalnie wyprzedził prowadzącego przez cztery okrążenia Klindta, a że wspomniany wcześnie Gapiński nie liczył się w walce, przewaga Startu urosła do 11 punktów.
Zważywszy, że w ostatnich 4 biegach gospodarze powiększyli przewagę o 6 oczek, można się było spodziewać, że dołożą kolejne w wyścigu 15. Raz jeszcze jednak Ostrovii pomogło szczęście i waleczność Sama Mastersa. Spod taśmy nie ruszył bowiem Adrian Gała notując defekt motocykla, zaś prowadzący Jurica Pavlic musiał odpierać zaciekłe ataki Australijczyka. Na trzecim okrążeniu Masters dopiął swego i wyprzedził gnieźnianina, redukując straty do 9 punktów.
„Czwórka z przodu” to wynik, który daje Ostrovii szanse na skuteczny rewanż. By tak się stało ostrowianie muszą powalczyć za tydzień o „piątkę z przodu”. Z pewnością stać na to podopiecznych Mariusza Staszewskiego, muszą jednak wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Gnieźnianie z pewnością zrobią wszystko, by nie powtórzyć wpadki z rundy zasadniczej, kiedy to zdobyli w Ostrowie zaledwie 34 punkty.
Car Gwarant Start Gniezno - Arged Malesa TŻ Ostrovia 49:40
Arged Malesa TŻ Ostrovia
1. Nicolai Klindt 8 (2,0,2,2,2)
2. Aleksandr Łoktajew 4+1 (0,3,1,0)
3. Tomasz Gapiński 5 (0,2,1,2,0)
4. Sam Masters 12+1 (3,1,3,2,3)
5. Grzegorz Walasek 7 (2,2,2,0,1)
6. Kamil Nowacki 0 (0,0)
7. Marcin Kościelski 4+1 (3,0,u3,1)
Car Gwarant Start Gniezno
9. Oskar Fajfer 8 (1,3,0,3,1)
10. Jurica Pavlic 11 (3,1,2,3,2)
11. Mirosław Jabłoński 6+1 (2,1,d2,3)
12. Oliver Berntzon 10+1 (1,2,3,1,3)
13. Adrian Gała 10 (3,3,3,1,d)
14. Damian Stalkowski 1+1 (1,0,u4)
15. Kevin Fajfer 3 (2,1,0)
Bieg po biegu:
1. Pavlic, Klindt, Fajfer, Łoktajew 4:2 (4:2)
2. Kościelski, Fajfer, Stalkowski, Nowacki 3:3 (7:5)
3. Masters, Jabłoński, Berntzon, Gapiński 3:3 (10:8)
4. Gała, Walasek, Fajfer, Kościelski 4:2 (14:10)
5. Łoktajew, Berntzon, Jabłoński, Klindt 3:3 (17:13)
6. Gała, Gapiński, Masters, Stalkowski 3:3 (20:16)
7. Fajfer, Walasek, Pavlic, Nowacki 4:2 (24:18)
8. Gała, Klindt, Łoktajew, Fajfer 3:3 (27:21)
9. Masters, Pavlic, Gapiński, Fajfer 2:4 (29:25)
10. Berntzon, Walasek,Jabłoński d2, Kościelski u3 3:2 (32:27)
11. Pavlic, Gapiński, Gała, Łoktajew 4:2 (36:29)
12. Jabłoński, Klindt, Kościelski, Stalkowski 3:3 (39:32)
13. Fajfer, Masters, Berntzon, Walasek 4:2 (43:34)
14. Berntzon, Klindt, Fajfer, Gapiński 4:2 (47:36)
15. Masters, Pavlic, Walasek, Gała 2:4 (49:40)
Komentarze
Zostaw komentarz