Ostatnim akordem oficjalnego otwarcia Areny Ostrów był mecz koszykarzy Arged BMSlam Stali ze Śląskiem Wrocław. Inauguracja ta wypadła dużo lepiej niż ubiegłoroczne otwarcie bez kibiców. Stal wygrała 83:74 i był to najniższy wymiar kary, jaki mógł tego dnia spotkać wrocławian.
Wynik niedzielnego meczu co prawda otworzyli wrocławianie, ale dość szybko do remisu doprowadził Mantzaris, a po dwóch minutach po trójce Palmera Stal objęła prowadzenie 5:4 , którego jak się okazało nie oddała go do końca meczu. Ostrowianie poszli za ciosem i wykorzystując przestój rywali odskoczyli na 9:4 i choć wrocławianie szybko zbliżyli się na 1 punkt (9:8), to kolejny szturm stalowców dał im prowadzenie 15:8. Końcówkę pierwszej kwarty nieco lepiej rozegrał Śląsk, a zdobyta w ostatniej akcji trójka pozwoliła gościom zbliżyć się na 23:20.
Na początku kwarty drugiej ostrowianie odzyskali 7-punktową przewagę (29:22), a nawet powiększyli ją do punktów 9 (32:23). Wrocławianie poderwali się do odrabiania strat i nawet częściowo im się to udało, gdyż po czterech minutach Stal prowadziła już tylko 34:30, na więcej jednak żółto-niebiescy rywalom nie pozwoliła, a końcówka kwarty tym razem należała do ostrowian, którzy w dwóch ostatnich minutach ze stanu 38:34 odjechali na 46:36.
Trzecią kwartę znów od trafienia rozpoczęli goście, później jednak przez dwie minuty nikt nie mógł znaleźć drogi do kosza. Dopiero Young indywidualną akcją przerwał ten obustronny impas, mimo to w pierwszych minutach wrocławianom udało się zbliżyć na 5 punktów (48:43). Z czasem ostrowianie złapali właściwy rytm gry i w szóstej minucie odzyskali 10-punktową przewagę (56:46). Goście z kolei z czasem grali coraz bardziej chaotycznie, co pozwoliło podopiecznym Igora Milicića zaliczyć 10-punktową serię i odjechać z wynikiem na 66:48. W końcówce ostrowianie mieli jeszcze szansę by powiększyć przewagę do 20 punktów, jednak za trzy nie trafił Mokros, dobitkę przestrzelił też Drechsel i przed ostatnią kwartą mieliśmy wynik 68:50.
Również wynik czwartej odsłony otworzył Śląsk i to nawet rzutem za trzy, wrocławianie dalej jednak grali nerwowo, co skrzętnie wykorzystywali stalowcy nie tylko nie pozwalając rywalom na odrabianie strat, ale starając się przekroczyć ową „magiczną” barierę 20-punktowej przewagi. Dwukrotnie prowadzili 19 oczkami (72:53 i 74:55), ale wówczas wrocławianie przypomnieli sobie jak trafia się za trzy i zbliżyli się na 76:64. Trójką odgryzł się im Palmer, ale Śląsk nie zamierzał wywieszać białej flagi. Goście postawili na twardą obronę i szybki ataki i na niespełna dwie minuty przed końcem meczu udało im się zbliżyć na 81:72. Faulowany Andersson wykorzystał 2 z 3 rzutów wolnych, co praktycznie pozbawiło wrocławian szans na zwycięstwo. Ale ponieważ małe punkty w perspektywie całego sezonu mogą mieć znaczenie dlatego też jedni i drudzy do końca walczyli o jak najlepszy wynik. W ostatniej minucie kibice oglądali tylko jedno trafienie, które dało ekipie Śląska dwa punkciki i ustaliło ostatecznie wynik meczu na 83:74.
Arged BMSlam Stal – Śląsk Wrocław 83:74 (23:20, 23:16, 22:14, 15:24)
Arged BM Stal: James Palmer Jr. 21, Michael Young 16, Denzel Andersson 12, Trey Drechsel 12, James Florence 9, Damian Kulig 9, Vangelos Mantzaris 4, Jarosław Mokros, Igor Wadowski
WKS Śląsk: Kodi Justice 20, Cyril Langevine 11, Justin Bibbis 11, Ivan Ramljak 11, Jakub Karolak 8, Kerem Kanter 5, Łukasz Kolenda 4, Strahinja Jovanović 4, Aleksander Dziewa
Komentarze
Zostaw komentarz