Koszykarze Arged BMSlam Stali pokonali w Arenie Ostrów Legię Warszawa 96:92, ale w ostatniej kwarcie roztrwonili wysoką przewagę fundując sobie i kibicom w ostatnich minutach prawdziwy horror.
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli sobotni mecz, szybko obejmując prowadzenie 4:0 po trafieniach Younga i Simmonsa. Goście odgryzali się celnymi rzutami za trzy, ostrowianie jednak pokazali, że im ta sztuka również nie jest obca i po niespełna pięciu minutach gry prowadzili 16:9. Dwie minuty później przewaga gospodarzy wzrosła do 10 punktów, a w ostatniej minucie do punktów 13 (33:20). Tak wysokiego prowadzenia do końca kwarty stalowcom utrzymać się nie udało, a po 10 minutach gry Arged BMSlam Stal prowadziła 33:22.
Drugą kwartę ostrowianie rozpoczęli serią trzech fauli, goście zaś od dwóch punktów po rzutach wolnych. Później role się odwróciły – legioniści faulowali, a gospodarze punktowali i w niewiele ponad dwie minuty powiększyli przewagę do 16 punktów (40:24). Warszawiacy poderwali się do walki i zniwelowali część strat, ale było to chwilowy zryw. W połowie kwarty Stal prowadziła już 48:30 i wydawało się, że losy meczu mogą zostać przesądzone jeszcze przed przerwą. Chwila rozprzężenia w ekipie gospodarzy sprawiła jednak, że Legia zdobyła 7 punktów z rzędu (48:37), co zmusiło trenera Milicića by poprosić o czas, ale chwilę później i tak Legii udało się zbliżyć na 10 oczek (52:42). W ostatniej minucie dwójka Younga i trójka Florence’a pozwoliły gospodarzom odskoczyć na 57:42, ale goście po mistrzowsku rozegrali ostatnie trzy sekundy – po rzucie Koszarka równo z syreną z prawie połowy boiska Legia zdobyła 3 i na przerwie mieliśmy wynik 57:45.
Kwarta trzecia rozpoczęła się od gry kosz za kosz, a przewaga Stali oscylowała w granicach 10-14 punktów. W środkowej części kwarty przy wyniku 66:56 przez blisko dwie minuty żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć trafić do kosza rywal, a jako pierwsi przełamali się legioniści i to akcją 2+1 (66:59). Szybko odpowiedział na to dwoma trójkami Florence, przywracając meczowe status quo (72:59). Na półtorej minuty przed końcem kwarty Stal prowadziła „tylko” 74:64, ale ostatnie akcje znów należały do ostrowian, a pięknie zwieńczył to Florence popisując się trójką z około 10 metrów i ustalając wynik po trzech kwartach na 81:66.
Wydawało się, że jedyną niewiadomą kwarty czwartej będą rozmiary zwycięstwa Stali i pytanie czy pęknie „100”. Być może gospodarze chcieli zbyt szybko osiągnąć ten drugi cel – cała seria niecelnych rzutów z dystansu okazała się „podaniem tlenu” rywalom, którzy ze zdobywaniem punktów nie mieli problemów i po trzech minutach zbliżyli się na 7 oczek przy wyniku 84:77 (3:11 w kwarcie). O czas poprosił wówczas Igor Milicić, ale po przerwie kolejne punkty zdobywali goście i w połowie kwarty zrobiło się dramatycznie przy wyniku 84:81. Niemoc Stali po blisko 4-minutowym przestoju przerwał Young. Mimo to gra ostrowian dalej się nie kleiła, w związku z czym trener poprosił raz jeszcze o przerwę. Tym razem time out lepiej przysłużył się ostrowianom, którzy odskoczyli na 6 oczek 91:85, ale wystarczyła trójka Legii, by znów zrobiło się nerwowo (91:88). Błąd Stali w wyprowadzeniu piłki mógł kosztować gospodarzy utratę prowadzenia, ale goście nie wykorzystali z tego prezentu. W ostatniej minucie faulowani ostrowianie spudłowali 5 z 8 rzutów wolnych, ale nadrabiali to dobrą grą w obronie sprawiła i ostatecznie nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa wygrywając 96:92.
Arged BMSlam Stal Ostrów – Legia Warszawa 96:92 (33:22, 24:23, 24:21, 15:26)
Arged BM Stal: James Palmer 24, Michael Young 22, Denzel Andersson 18, James Florence 18, Kobi Simmons 9, Trey Drechsel 5, Jarosław Mokros, Igor Wadowski
Legia: Raymond Cowels 17, Muhammad Ali Abdur-Rahkman 15, Darisuz Wyka 12, Jure Skifić 11, Strahinja Jovanović 10, Łukasz Koszarek 7, Grzegorz Kamiński 7, Adam Kemp 5, Grzegorz Kulka 5, Benjamin Didier-Urbaniak 3
Fot. Rafał Jakubowicz
Komentarze
Zostaw komentarz