Nie udała się koszykarzom Arged BMSlam Stali wyprawa do Torunia. Po bardzo nierównym meczu ostrowianie przegrali 98:105 i była to ich trzecia ligowa porażka w tym sezonie.
Mecz w Toruniu od prowadzenie rozpoczęli gospodarze, ale trzypunktowe akcje Stali pozwoliły gościom w trzeciej minucie wyjść na prowadzenie (5:6). W kolejnych minutach oba zespoły grały falami i raz jedni raz drudzy odskakiwali na kilka punktów, a dzięki ostatniej akcji 3+1 Florence’a Stal wygrała pierwszą odsłonę dwoma punktami przy wyniku 21:23.
Początek drugiej kwarty to kolejne popisy FLorence’a. Amerykanin zdobył kolejne dwie trójki notując w sumie 10-punktową serię (21:29). Gospodarze połowę strat odrobili w dwóch kolejnych akcjach, ale Florence ukąsił ich trójką raz jeszcze. Na 32 punktach Stal zatrzymała się jednak na blisko dwie minuty, pozwalając rywalom na doprowadzenie do remisu i choć przestój ostrowian przełamał w końcu Young, to rozpędzone Pierniki w kolejnych akcjach odskoczyły na 4 punkty prowadząc 41:37. Stalowcom udało się jeszcze na chwilę odzyskać prowadzenie, ale ostatnią minutę lepiej rozegrali gospodarze i to oni prowadzili na przerwie 49:48.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od trójki gospodarzy. Później 8-punktową serią popisali się ostrowianie (52:56), a po dwóch faulach technicznych trenera Skelina mieli okazję uzyskać 10-punktową przewagę. Niestety zamiast 4 punktów zdobyli 1 (54:61), a z perspektywy dalszego biegu wypadków wydaje się, że mógł to być przełomowy moment meczu. 7-punktową stratę torunianie szybko zredukowali do punktów 5, a po okresie wyrównanej gry przeszli do kontrofensywy, która pozwoliła im prowadzić po trzech kwartach 78:74.
Mimo, że na początku kwarty czwartej Stali udało się na chwilę odzyskać prowadzenie (80:82), to 12-punktowa seria torunian okazała się zabójcza (92:82), bo choć część strat ostrowianie odrobili, to odwrócić losów meczu nie byli już w stanie, w związku z czym przyszło im się pogodzić z trzecią w tym sezonie porażką.
Twarde Pierniki Toruń – Arged BM Stal Ostrów 105:98 (21:23, 28:25, 29:26, 27:24)
Fot. True Photo Agnieszka Żukowska
Komentarze
Zostaw komentarz