Publikujemy wspomnienie autorstwa Kazimierza Nawrockiego o Ewie Gruszczyńskiej, ostrowiance, która całym swoim życiem wspierała i pomagała osobom niepełnosprawnym i pokrzywdzonym przez los. To przykład człowieka godnego szacunku i naśladowania.
Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Ewy Gruszczyńskiej, rodowitej ostrowianki o bogatej osobowości, która udowodniła niejeden raz, jak wielką dla niej wartością było otwarte serce, życzliwość i szacunek dla drugiego człowieka.
Świadoma tego, jak dobre słowo, uśmiech, wyrozumiałość i sympatyczny gest wzbogacają codzienne życie i dają nadzieję na lepsze jutro za priorytet przyjęła pomaganie innym, zwłaszcza starszym, niepełnosprawnym i pokrzywdzonym przez los – upośledzonym, niechcianym, wykluczonym i marginalizowanym przez społeczeństwo. Postać nietuzinkowa, pełna empatii, zarażająca optymizmem, skupiona mocno na ludziach, którzy byli wokół niej. Postrzegana jako osoba serdeczna, budząca zaufanie, o wspaniałym poczuciu humoru, od której bije pozytywna energia. Wszędzie, gdzie się pojawiała tworzyła klimat życzliwości i ciepłą atmosferę.
Kobieta, która wypełniała uśmiechem każdy dzień. Bezinteresowna, ceniąca partnerstwo, potrafiąca doradzić i służyć pomocą. Otwarta na dialog pokazywała, jak budować i pielęgnować życzliwe relacje między ludźmi, pomagać jeden drugiemu w trudnych, życiowych sytuacjach. Swoje liczne talenty, w tym łatwość nawiązywania kontaktów, wykorzystywała przy organizacji imprez integrujących ludzi.
Ewa potrafiła inspirować, zarówno starszych jak i młodszych, do aktywności, do realizacji ambitnych planów i zamierzeń, do rozwijania swoich pasji i cieszenia się każdą chwilą. Przekonywać, że nawet dojrzałe życie może być nową przygodą i darem losu, czasem radości i spełnienia.
Całym swym życiem udowodniła, jak dzielić się dobrem, jak pomagać innym w rozwiązywaniu spraw nurtujących ludzi, jak żyć radośnie i aktywnie. Osoba niezwykła, kochana przez ludzi, z mnóstwem pomysłów i ciekawych opowiadań, dla której miłość oznacza radość z czyjegoś szczęścia. Mając naturę społecznika pokazywała, jak piękny potrafi być świat i ludzie.
Mądra, zdolna, odważna, zawsze miła i uśmiechnięta, rzetelna i kreatywna, życzliwa i pomocna, potrafiąca scalać ludzi dla osiągnięcia konkretnych celów… najlepsza.
Jej odejście po okrutnej chorobie, z jaką w ostatnich trzech latach mężnie sobie radziła, znosząc swój krzyż cierpienia z uśmiechem i ogromną cierpliwością, pozostawiła niewyobrażalną pustkę w życiu wielu osób, którzy mieli szczęście ją znać, z którymi współpracowała oraz dzieliła radości i smutki. Po jej odejściu te niezwykłe, przeżyte z nią chwile oraz wspomnienia pełne ciepła i entuzjazmu stały się dla nich niezwykle cenne.
Żegnamy osobę, która promieniowała radością i pogodą ducha, roztaczała wokół siebie wizję pozytywnego nastawienia do życia i optymistycznego spoglądania w przyszłość, widzenia świata w barwnych kolorach. Jej pogodny i sielski nastrój udzielał się wszystkim, których spotykała na swej drodze. Taką pozostanie w naszej pamięci.
Dzięki Jej wiedzy, pogodzie ducha, radosnemu usposobieniu i zaradności, kulturze osobistej i szacunkowi, jaki miała dla ludzi, zarażała wielu do pozytywnego myślenia i wiary w lepsze jutro. Tworzyła wokół siebie promienny nastrój, tak istotny dla realizacji pasji i marzeń niejednego z nas. Pokazywała każdego dnia jak dobrym słowem i czułym gestem ułatwiać i wzbogacać nasze życie oraz integrować ludzi.
Będziemy pamiętać o jej profesjonalnym podejściu do współpracy z organizacjami pozarządowymi, fundacjami i stowarzyszeniami działającymi na rzecz ludzi i dla ludzi. Na tym polu widać szczególnie, jakie miała wielkie i wrażliwe serce. Pomagała ludziom w potrzebie. Była wszędzie, gdzie trzeba było wyciągnąć dłoń do człowieka nieszczęśliwego, schorowanego, niedołężnego, zbolałego, dręczonego cierpieniem. Wśród nich bliska była jej współpraca z siostrami ze Zgromadzenia Sióstr św. Dominika, prowadzącymi Dom Pomocy Społecznej DOM CHŁOPAKÓW w Broniszewicach. O jej charakterze świadczy również fakt, że nawet na łóżku szpitalnym, w pełni świadoma, że odchodzi z tego świata, pocieszała innych w cierpieniu.
Jej piękna historia życia wiązała się również z pełnym zaangażowaniem w pracy zawodowej na terenie Ostrowa Wielkopolskiego, Kalisza, Poznania i Świnoujścia. W najdłuższym okresie swego życia w Wojewódzkim Związku Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Kaliszu, gdzie miałem zaszczyt i satysfakcję z nią współpracować. Przez ostatnie 30 lat zamieszkiwała w Świnoujściu, prowadząc wiele ośrodków wczasowych, a od 20 lat Ośrodek Wypoczynkowy DW WARTA, gdzie w gwarnym i przyjaznym domu przyjmowała na turnusy wypoczynkowe i rehabilitacyjne wielu seniorów z różnych ostrowskich organizacji pozarządowych, jak też osoby z niepełnosprawnością skupione w fundacjach, domach opieki i stowarzyszeniach z całego kraju, okazując wszystkim i każdemu z osobna wielką serdeczność i przychylność. Tam zdobywała wielu przyjaciół, na których zawsze mogła polegać. Była inspiratorem wszelkich spotkań rodzinnych w Świnoujściu. Dzisiaj członkowie licznej rodziny, którą przez lata scalała i umacniała, mówią wprost, że to dzięki niej przeżyli cudowne lata, o których nigdy nie zapomną.
Kiedy po 28 maja powróciła do Ostrowa po swoich ostatnich urodzinach w Świnoujściu, w trudnych chwilach przy łożu szpitalnym towarzyszyła jej rodzina i przyjaciele, którzy zawsze byli przy niej, którzy nigdy jej nie opuścili. Przekonała się, jak wielu wokół niej okazywało zatroskanie jej losem i dziękowało za wspólnie spędzone chwile.
Ewa Gruszczyńska pozostawiła po sobie wspomnienia intrygujące ludzi – wielkie, czyste i piękne, które utwierdzają nas w przekonaniu, że to co robili miało sens, wpływało na barwniejsze życie i na lepsze samopoczucie. Nigdy nie zapomnimy ile dobrego uczyniła dla ludzi bez względu na wiek, pochodzenie, wykształcenie czy poglądy.
Z wielkim smutkiem żegnamy przyjaciółkę, która promieniowała radością i optymizmem, potrafiła wsłuchiwać się w problemy innych ludzi i wspierać ich w trudnych sytuacjach. Dlatego zapisała się trwale w sercach wielu z nich. Taką przyjazną duszą pozostanie na zawsze w naszej pamięci.
I jeśli dziś zmarła Ewa chciałaby nam jeszcze coś powiedzieć, to zapewne usłyszelibyśmy: Nie płaczcie nad moją nieobecnością, czujcie się zawsze blisko i mówcie do mnie jeszcze, będę Was kochała z nieba tak jak kochałam na ziemi.
Spoczywaj w pokoju wiecznym, Ewo!
Pójdźmy jej śladem. Bądźmy dla siebie lepsi, pozbądźmy się uprzedzeń do inaczej myślących, zadbajmy o przyjacielskie relacje między ludźmi, okazujmy sobie szacunek i wsparcie, a zgodnie z dewizą zmarłej, los nam to wynagrodzi.
Kazimierz Nawrocki
Komentarze
Zostaw komentarz