Do dramatycznym meczu szczypiorniści Rebud KPR Ostrovii pokonali Wybrzeże Gdańsk 29:27 i awansowali do półfinałów Orlen Superligi.
To był pod wieloma względami inny mecz niż dwa wcześniejsze ćwirćfinały, choć dramaturgia jego ostatnich minut była podobna.
W dwóch pierwszych meczach to Ostrowianie prowadzili przez większość czasu, a w końcowych minutach rywale odrabiali straty – w pierwszym przed remisem uratował Ostrovię w ostatniej akcji bramkarz Sandro Mestrić, w drugim losy pojedynku rozstrzygnęły rzuty karne. Tym razem dość nieoczekiwanie to Wybrzeże przez większość czasu dyktowało warunki gry i dopiero mobilizacja w ostatnich minutach pozwoliła Ostrovii odnieść historyczny sukces jakim jest awans do najlepszej czwórki rozgrywek o Mistrzostwo Polski.
Początek wtorkowego meczu przebiegał według „sprawdzonego” scenariusza – Ostrowianie objęli prowadzenie już po pierwszej swojej akcji, choć goście nie pozostawali im dłużni i w pierwszych minutach toczyła się gra bramka za bramkę. Ostrovia postawiła na agresywną obronę czego efektem były jednak kolejne wykluczenia, żółte kartki i rzuty karne dla rywali. Wybrzeże z kolei testowało w pierwszych minutach grę w ofensywie z siódemką zawodników w polu. Kluczowym elementem w pierwszej fazie meczu okazała się jednak defensywa gości, która z każdą minutą sprawiała biało-czerwonym coraz więcej problemów. Przełom nastąpił przy wyniku 3:3, kiedy to kolejne nieudane akcje gospodarzy pozwoliły gdańszczanom wyjść na prowadzenie, a następnie powiększyć przewagę do dwóch bramek. Przy wyniku 5:7 Ostrowianie nie wykorzystali rzutu karnego, dając rywalom okazję do powiększenia przewagi i choć udało się oddalić zagrożenie, to podobna sytuacja miała miejsce chwilę później przy wyniku 6:8. W końcu trener Rasmussen uznał, że nie można dłużej kusić losu i przy wyniku 7:9 poprosił o czas. Przerwa przyniosła efekt odwrotny od zamierzonego i w 23 minucie Wybrzeże zdobyło bramkę na 8:11. Gra biało-czerwonych ewidentnie się nie kleiła, czego efektem był drugi niewykorzystany rzut karny, a gdy w końcówce pierwszej połowy przewaga Wybrzeża urosła do 4 goli (12:16) można było jedynie spoglądać na zegar z nadzieją, że przerwa odmieni obraz gry. Nim to się jednak stało Tomczak zdobył 13 bramkę ustalając wynik pierwszej połowy na 13:16.
Drugą połowę faktycznie Ostrowianie rozpoczęli rewelacyjnie i w niespełna dwie minuty doprowadzili do remisu 16:16. Jeśli jednak ktoś liczył, że „biało-czerwone tornado” zmiecie Wybrzeże do morza szybko się zawiódł. Goście bowiem szybko zwarli szyki i odpowiedzieli dwoma trafieniami (16:18). Po raz drugi udało się gospodarzom dogonić wynik w 35 minucie (18:18), a po obronionym rzucie karnym przez Mestrića, Szpera zdobył gola na 19:18 wywołując na wypełnionych szczelnie trybunach eksplozję radości. Z prowadzenia Ostrovia nie cieszyła się jednak długo, gdyż gdańszczanie znów znaleźli sposób na skuteczną obronę, a po równie skutecznych akcjach w ofensywie w 42 minucie odzyskali 3-bramkowe prowadzenie (20:23). Tak jak w poprzednich meczach mając przewagę Ostrovia „podawała tlen” rywalom, tak teraz Wybrzeże mając w miarę bezpieczną przewagę złapało w krótkim odstępie dwie indywidualne kary, a grając w podwójnej przewadze Ostrowianie wykorzystali swoją szansę doprowadzając do remisu 23:23. Bohaterem tej fazy meczu był szalejący w bramce Ostrovii Jakub Zimny. Po zakończeniu kar goście znów uszczelnili obronę i tylko swojemu bramkarzowi gospodarze zawdzięczali utrzymywanie gry na styku. Przy wyniku 24:24 dwie kolejne akcje zmarnował Krzysztof Łyżwa zamiast w bramkę trafiając w bramkarza i to niestety było za dużo, gdyż rywale po dwóch skutecznych akcjach znów odskoczyli na 24:26. Bramką kontaktową zdobył Adamski, a chwilę później Klopsteg doprowadził do remisu 26:26. Na pięć minut przed końcem meczu po kolejnym obronionym przez Zimnego rzucie karnym Adamski zdobył bramkę na 27:26. Dwie minuty później przy wyniku 28:27 ostrowianie powstrzymali atak rywali nie potrafili jednak podwyższyć prowadzenia. Kluczem do sukcesu okazała się skuteczna obrona, gdyż do ostatnich sekund żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć gola. W ostatniej minucie, po kolejnej interwencji Zimnego znów mieliśmy „dejavu”, gdyż podobnie ja w poprzednich dwóch meczach Ostrovia mając 1 bramkę przewagi miała za zadanie przede wszystkim nie stracić piłki. Tym razem biało-czerwoni zachowali zimną(!) krew i nie tylko piłki nie stracili, ale ich akcję celnym rzutem ze skrzydła zwieńczył Artur Klopsteg ustalając wynik meczu na 29:27.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - PGE Wybrzeże Gdańsk 29:27 (13:16)
Rebud KPR Ostrovia: Mestrić (4/21 - 19%), Zimny (7/17 - 41%) - Adamski 9, Klopsteg 5, Szpera 3, Reznicky 2, Marciniak 2, Urbaniak 2, Kamyszek 2, Tomczak 1, Smolikau 1, Łyżwa 1, Wychowaniec 1 oraz Misiejuk, Gajek, Wojciechowski.
Karne: 2/4.
Kary: 8 min.
PGE Wybrzeże: Zembrzycki (13/39 - 33%), Poźniak (0/1 - 0%) - Czapliński 7, Stanescu 4, Góralski 4, Niedzielenko 4, Będzikowski 2, Papina 2, Peret 2, Prociuk 2 oraz Domagała, Pepliński, Zmavc, Tomczak.
Karne: 5/8.
Kary: 10 min.
Fot. Rafał Jakubowicz
Komentarze
Zostaw komentarz